czwartek, 26 listopada 2015

Bomby ze słów


O, dobrze, że już jesteś. Jak było w pracy? Zrobiłeś zakupy? Podaj mi butelkę z mlekiem, podgrzej sobie obiad, zrób mi herbatę, weź młodego do kąpieli, weź młodą na ręce, zrób zdjęcie, patrz jak się uśmiecha. Musisz iść do sklepu, zapłaciłeś rachunki? Jak znajdziesz chwilę, poszukaj optymalnych rozwiązań z zakresu nowe auto, nowy telewizor, nowe pół domu, gdzie pojedziemy na wakacje? (na wypadek, gdyby nagle okazało się, że nas na to wszystko stać). Zrób zestawienie wydatków. Włącz młodemu bajkę. Pomyśl, gdzie szukać oszczędności. Zadzwoń do tych i tamtych przyjaciół, zadzwoń do mamy. Napraw lokomotywę. Rozwiesisz pranie? Kran cieknie. Dodaj do każdego z wyżej wymienionych słowo proszę, będące pod ochroną z powodu grożącego mu wyginięcia.

Miłego dnia, uważaj na siebie. Napiszę Ci, jak się mamy. SMS pierwszy: Kupa w majtki, SMS drugi: siku na podłogę i kolejne: zabawki wszędzie, nie mam siły, kuchnia w czekoladzie, kryzys, krzyczą, nie słucha się, padam z nóg. SMS ostatni: a jak Tobie mija dzień? 

Znowu nie udało się obejrzeć filmu, a tak bardzo chciałeś. Znowu zasnąłeś z synem, a tak bardzo chciałeś z żoną. I tak od trzech lat. Znowu wykonywałeś poranne rytuały przed pracą najciszej, żeby nie obudzić dzieci. Znowu w wolny dzień załatwiałeś pierdyliony spraw, odpoczywając tylko przez tych parę chwil wieczorem, z córką na rękach przy relaksacyjnych dźwiękach kolki. Znowu odmówiłeś koledze wyjścia na piwo, bo wiesz, że jesteś potrzebny w domu. I tak odkąd po raz drugi wyszedłeś z porodówki.

Kiedy ostatnio uświadomiłam sobie ilość komunikatów, którymi bombarduję mojego męża. Kiedy uświadomiłam sobie, ile zadań daję mu do wykonania, a on sam wyznacza ich sobie jeszcze więcej. Kiedy dotarło do mnie, że coraz częściej patrzę na zegarek i liczę minuty do jego powrotu z pracy, żeby zrobiło mi się lżej, raźniej, żywiej, żeby zrobiło mi się lepiej.

Zrobiło mi się głupio. Zapadłam się pod ziemię. Gdybym była mężczyzną, a mój mąż kobietą, poszłabym natychmiast (mimo podomki mało wyjściowej, fryzury i facjaty, które wolałyby jednak zostać w domu, żeby nikt ich nie widział), poszłabym kupić mu kwiaty do biedronki za rogiem.

Elliott Erwitt, Valencia, Spain, 1952

Bo bywa tak, że rzucamy bomby ze słów. Takie rozkazujące, takie narzekające. Bo nam się należy, bo możemy. Zrób to, tamto i siamto, i jeszcze pięćdziesiąto. I zrozum, w jakim ja jestem fatalnym położeniu. Bo ja mam gorzej od Ciebie, to pewne.
Zadbajmy o to, żeby rzucić też czasami dla odmiany kwiatkiem w naszych mężczyzn. Zupełnie, jak byśmy miały zespół Tourette' a: Odłóż małą do łóżeczka, nastaw pranie CHODŹ PRZYTULĘ CIĘ idź do sklepu odgrzej obiad POWIEDZ JAK SIĘ CZUJESZ.

SMS pierwszy i ostatni: Kocham Cię. Dobrze, że jesteś. Bez Ciebie nie dałabym sobie rady.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz